Irena Orłowska
Budynek PCK, ul. Słowackiego 28
Irena Orłowska – A tutaj to było, jak to się mówi… w tym budynku PCK, czerwony krzyż… nazywali. To tam były pare siostrów i parę urzędników, ale ja tam nigdy nie byłam. Właśnie tam składaliśmy… mama raczej… no poszukiwanie tego mojego brata. Ale tam nigdy nic nie przyszło.
Osadnicy zza granicy
S.M – A jeżeli Pani na sąsiadów popatrzy, znajomych ze szkoły, to skąd Ci ludzie przyjechali…?
I.O. – To przeważnie tu ze stron… Grajewo, Szczuczyn i tu te… Oni tam chyba siedzieli po dwadzieścia rodzin w jednej chacie. Cholera ich tam wie [śmiech]
Monika Zuber – Że tak dużo było
I.O. – No tak. Bo tam im ciasno było, to tu przyszli?
S.M – A byli też Ci z Wilna, Kresów?
I.O. – Ale to później. Dużo później. Później. Później jak to…
S.M – Repatrianci?
I.O. – Repatrianci tak, to już oni raczej zaczęli przyjeżdżać tutaj jak. No jak tego, jak on jest… tam na tej Ukrainie zabili…
D.Z. – Świerczewski?
I.O. – Świerczewskiego tak.
Jajkiem w Małłka
I.O. – Raczej naszym dokuczali. Jak my tutaj bylim, bo to jeszcze byli ludzie.
M.Z. – No właśnie o to chodzi. Czy wam dokuczano?
I.O. – Tak, to. Tak.
S.M – I co Pani pamięta jeśli chodzi o te dokuczanie?
I.O. – To nawet taka starsza młodzież przechodziła ulicą. To jak rzucili jajkiem, to Małłek dostałby w łeb, a spadło mu pod nogi.
Konfirmacja 13 maj 1951 r.
I.O. – No tak. Tak. Jeszcze przy mojej konfirmacji to tu na placu było. Dużo ludzi było. Jeszcze konfirmantów było około 100. No i z rodzinami tego to…
Bezpiecznie, bo „ruski” posterunek
I.O. – Do Maleczewa to tak… Osiedliliśmy się… no bo jak te ludzie zaczęli. Jak ojciec mówił, „kobiety zbierajcie się, idziem tam, gdzie jest posterunek” nie… ruski posterunek. I tego… no to przyjechaliśmy do Nowej Wsi. No ale to było w jednym domu. Ale później sobie każdy szukał gdzieś iść, bo nie można było… Później ten Ruski te krowy już zagnał do Rosji, to już nie było roboty. [śmiech]