Młodość i harcerstwo

Fragmenty do czytania

Relacja Bohdana Iglickiego:

No w Ełku tutaj to ja się z dziewczynami to specjalnie nie spotykałem, bo mówię, bawiłem się w harcerstwo, koleżanki, pierwsze miłości to były też harcerki. Myśmy się spotykali oficjalnie w komendzie hufca lub w świetlicy szkolnej. Trochę czasu było, ja tutaj trochę się bawiłem w sport, mistrzostwo żeśmy zdobyli przez dwa lata. W koszykówce – mistrzostwo województwa białostockiego, byłem w reprezentacji. Jeżeli chodzi o studia też spotykaliśmy się na uczelni, a poza tym tak się złożyło, że w jednym akademiku byłem z obecną żoną. Także mieliśmy sprawy ułatwione (śmiech). My chodziliśmy na spacerki do Łazienek w Warszawie, łaziliśmy po Łazienkach i była sprawa…

Relacja Jerzego Chodkiewicza o pierwszym harcerstwie w Ełku:

W 1945 roku zacząłem swoją pierwszą edukację. Zacząłem od V klasy, ponieważ byłem już przerośnięty. Robiłem w jednym roku V i VI klasę. Oczywiście coś musiałem działać, coś musiałem robić. Działałem najpierw w harcerstwie. Byłem zastępowym, potem przybocznym. Dosłużyłem się odznaki „ćwika”. „Ćwik” to był krzyż harcerski ze złotą lilijką w środku. Ale nie było to trwałe, bo nasze władze komunistyczne reakcjonistycznego Związku nie mogły znieść i rozwiązali harcerstwo. No jak rozwiązali harcerstwo, trzeba był gdzieś indziej zacząć działać.

Harcerstwo w Ełku wspomina Jarosław Kamiński:

Harcerstwo było w pierwszych latach, a później to już nie. Było jedno harcerstwo. Hufiec był u wylotu, niemalże Mickiewicza, tam gdzie był taki budynek w kształcie litery „L” i taka latarnia stała. Nie tak dawno kazali zniszczyć tę latarnię i ten dom rozebrali. Tam była jedna z pierwszych drukarni w Ełku. No i hufiec właśnie tam miał swoje lokum. Było bardzo dużo harcerzy. Takim hufcowym to był Kukliński. My natomiast byliśmy przy kolei. To była „trzecia kolejowa drużyna wodna”. Dostaliśmy pontony z UNRA i z wojska, no i był bardzo duży pluton. Hufiec cały budynek zajmował, to był piętrowy duży budynek. A my, jako trzeci pluton, zajmowaliśmy dwa piętra budynku przy samym dworcu. Na parterze były magazyny łodzi, kajaków, pontonów, sprzętu. Na górze natomiast sale wykładowe. Każdy był wyposażony w plecak poniemiecki, z tym, że to był plecak prosty, wyłożony skórką. Wszyscy mieli jednakowe buty, jednakowe spodnie, po trzy cztery pary – UNRA dostarczała. To była pomoc amerykańska. Wszyscy mieli te menażki, manierki. Każdy miał pas z krzyżem harcerskim. Obozy były harcerskie organizowane. W Malinówce, jeździliśmy nawet i dalej, pod Olsztyn. Namioty zapewniało wojsko. Harcerze byli na zasadach przedwojennych. Modlitwa była odśpiewana, tak jak przed wojną.

Wycieczkę z zapasami z UNRY wspomina Jarosław Kamiński:

Wycieczki organizowane były ze szkół do stolicy. Na przykład ksiądz Kącki był niezastąpiony. To on w ‘46 czy ‘47 roku zorganizował wycieczkę. To jest nie do pomyślenia, bo pociągi osobowe były nieliczne, wszystko towarowe. To on zorganizował wycieczkę szkoły podstawowej, kilku klas, do Wieliczki, do Krakowa, do Warszawy. Oczywiście jeden wagon był osobowy dla nauczycieli, dla opiekunów, a my w towarowych jechaliśmy. Jedzenie było zaopatrzone z UNRY, konserwy i wszystko.