25 grudnia 2020

Zwyczaje świąteczne na Mazurach (cz. 6)

GODY (czyli już od pierwszego dnia świąt) 

Okres od pierwszego dnia Bożego Narodzenia do święta Trzech Króli liczy dwanaście dni. Na Mazurach charakterystyczne były dla tego czasu takie nazwy, jak: Dwunastki, Pisa Skóra, Święte Wieczory, Świeczki. 

Z okresem tych dwunastu dni wiąże się powszechna – znana na całym terenie – wróżba pogody. Rzekomo aura w kolejne dni od Bożego Narodzenia do Trzech Króli miała symbolizować pogodę poszczególnych miesięcy w roku, czyli pierwszy dzień świąt – styczeń, drugi – luty, trzeci – marzec itd. Mieszkańcy Mazur prowadzili systematyczne opisy pogody w te dni, by móc następnie w ciągu roku sprawdzić ich trafność.

W związku z zakazem wykonywania poszczególnych czynności gospodarskich i dużą ilością wolnego czasu w okresie Świąt Bożego Narodzenia kwitło życie towarzyskie. Żywe są wspomnienia o licznych grach organizowanych w owe wieczory: „w Świeczki nie wolno było nic robić, wieczorami odbywały się guziny, grano, tańczono. Bawiono się w węża, ustawiając się w jeden za drugim. Pierwszy w wężu miał pytę ukręconą z ręcznika, którą starał się dosięgnąć i uderzyć ostatniego”. 

Chęć wesołego spędzenia wolnego czasu, niewymuszonymi sposobami, była tak silna, że zaczęto tworzyć różnorodne, odmienne od niemieckich i polskich formy świątecznych zabaw towarzyskich. Zabawy te często były bezpretensjonalne, proste, a nawet wręcz prymitywne. Bawiono się głównie tak: 

– cebulę sadzić: osądzonego chwytano za ręce i nogi, stukano nim o podłogę tyle razy, ile mu wymierzono uderzeń;
– trzy razy dokoła budynku oblecieć;
– w komin sadze gore – trzeba było osobę, która zupełnie się tego nie spodziewa, oblać wodą;
– kozę doić – wejść pod płachtę i tam pocałować się z drugą osobą;
– kucno mi (smutno mi) – jedna osoba stawia żądania, które inni muszą spełnić;
– w wesele – bawiący ustawiali się w weselny orszak (młodzi, druhny, swat), a prowadzący stał pośrodku i wywoływał po kolei każdego do roboty, ale do takiej, z którą ten nigdy nie miał nic wspólnego, np. chłopców do skrobania kartofli, co wychodziło im bardzo ślamazarnie.

Jedną z najstarszych tradycji w okresie Godów stanowiły obrzędy kolędnicze, które miały zapewnić domownikom pomyślność i wszelki urodzaj. Kolędnicy to grupy mężczyzn i chłopaków poprzebieranych w rozmaite stroje i maski, np. zwierząt: niedźwiedź, koza, i bocian. Wśród kolędników byli też baba z koszem na datki, grajek, kominiarz, Żyd oraz Cygan. 

Przed wejściem do domu Cygan dzwonił do drzwi, zaproszeni wchodzili do izby, po czym zaczynano grać na harmonii, a osoba przebrana za niedźwiedzia wybierała sobie panienki spośród domowników i tańczyła z nimi. Reszta śpiewała życzenia powodzenia i urodzaju – kolędy życzące – oraz kolędy kościelne, odgrywano wesołe scenki, a na koniec proszono o datek: pieczywo, kiełbasę, pierniki. Wierzono, że kolędnicy przynoszą szczęście gospodarstwu i jego mieszkańcom.


opracowała: Magda Szumska, Dział Edukacji Muzeum Historycznego w Ełku

Więcej o zwyczajach świątecznych na Mazurach – TUTAJ.