Sport w Ełku

Fragmenty do czytania

Relacja Jerzego Chodkiewicza o działalności sportowej oraz pracy w roli trenera Mazura Ełk:

Oczywiście życie sportowe się inaczej przedstawiało w tym czasie. W tym czasie był klub „Mazur Ełk”, „Kolejarz”, „Gwardia”, która zrzeszała milicjantów. „Mazur” to była kiedyś drużyna wojskowa, żołnierze. „Kolejarz”, była „Spójnia”, było „Ogniwo”, był „Start”, „LZS”. Było chyba z osiem, dziesięć klubów. A teraz są dwa. Najpierw jako zawodnik grałem w Ełku, w „Mazurze” występowałem, walczyliśmy nawet w mistrzostwach Polski. To była III liga w tym czasie. Jako mistrzowie powiatu ełckiego uczestniczyliśmy w mistrzostwach Polski. Najpierw jako zawodnik, a potem już jako trener. Początkowo jako trener żeńskiej drużyny. I w tej żeńskiej drużynie właśnie znalazła się moja żona. Potem trenowałem najpierw trampkarzy, piłkarzy nożnych „Mazura”, potem juniorów, następnie trenowałem trzecioligową drużynę „Mazura”. Oczywiście, walczyliśmy nawet o wejście do II ligi. W tym czasie zupełnie sport rządził się innymi prawami. Dzisiaj wszędzie rządzi pieniądz. Jak się nie ma pieniędzy, to się nie ma ani sportu, ani wyników, ani działalności. A my kiedyś to robiliśmy za… frajer. Jechaliśmy na mecz trzecioligowy do Warszawy. Z „Marymontem” wtedy graliśmy. To się jechało samochodem ciężarowym, tzw. lublinem wypożyczonym z POHZ-u w Ełku i na tym samochodzie ciężarowym było zasłane sianko i na tym sianku żeśmy zasuwaliśmy do Warszawy na mecz. Wtedy nawet obiadu nikt nie postawił. Trzeba było z domu wziąć kanapkę własną i z tym się jechało do Warszawy grać mecz. Takie były czasy.

O aktywności sportowej mówi Jarosław Kamiński:

W szkole uprawialiśmy piłkę ręczną – szczypiorniak. W ogólniaku był bardzo wysoko postawiony, Mieliśmy mistrza okręgu województwa białostockiego i chyba olsztyńskiego w sprincie. On szczególnie na dwieście metrów był niezastąpiony. Była bardzo dobra drużyna koszykówki – mistrzowska, i była też drużyna niezła w siatkówce. Tam parę razy do Białegostoku wyjeżdżali, kilka razy wygrali, kilka razy przegrali, i to było tyle. Uprawialiśmy także turystykę rowerową w zakładach pracy i w szkole. W szkole to z rowerami było trudniej, bo nie było rowerów, pomimo że to poniemieckie tereny, to Rosjanie wszystko wywieźli, ale później to w miarę potrzeb wszystko było. Natomiast później, jak powstawały zakłady, to każdy zakład garnął się, żeby założyć jakieś koło. I było to przeważnie PTTK, lub jakieś inne koło sportowe. Wtedy były bardzo aktywne takie koła sportowe „Mazura”, „Spójni”.

W Ełku były dwie drużyny piłki nożnej i wojskowa WKS – 62 pułku piechoty – wspaniała drużyna. Legię Warszawę nawet ściągała. I druga drużyna, trochę słabsza, ale też bardzo dobra – KS „Kolejarz”. Tam były jeszcze chyba i „Spójnia”, ale te dwie drużyny się liczyły na całe województwo białostockie, ówczesne olsztyńskie i inne. Boisko było tu gdzie gazownia, na tym poletku nad rzeczką. Tam tłumy ludzi przychodziły, bardzo dużo, nie było żadnych burd. Tylko okrzyki tego lub innego kibica. Całe Grajewo przyjeżdżało. Z Suwałk przyjeżdżali. Naprawdę była bardzo dobra drużyna „Mazura”.