Rozrywka w Ełku

Fragmenty do czytania

Relacja Jerzego Chodkiewicza o zabawach na przystani i bikiniarzach:

A bawiło się na zabawach szkolnych. Były zabawy organizowane nad jeziorem, na przystaniach. Przystanie to były z desek wybudowane na wodzie, na jeziorze. I tam orkiestra grała i tak się bawiliśmy. To były zabawy wszelkiego rodzaju ludowe, na wolnym powietrzu. Zwłaszcza na 1 maja. Wtedy już orkiestra grała i towarzystwo w tany dawało. Oczywiście wtedy było modne ubiory bikiniarskie. Tak, już jak ktoś miał pantofle czy buty na takiej grubej podeszwie i skarpetki w paski, kolorowe oraz wąskie spodnie to nazwany był bikiniarzem. To było gnębione przez władze, niemile widziane – bikiniarz.

O tym, jak spędzano czas wolny w dawnym Ełku mówi Jarosław Kamiński:

Mieliśmy przystań nad jeziorem. To była przystań miejska, to KS „Mazur” miał. Druga była obok – bankowców, sklecona z desek, ale miała bardzo dużo kajaków i żaglówki na zewnątrz. Trzecia była „Spójni”, tam gdzie koryto rzeki wpada i PTTK tam był. I tam właściwie skupiało się takie życie sportowo-rekreacyjno-rozrywkowe. Zabawy były na tej przystani. A poza tym organizowano szukanie kwiatu paproci, jak zwykle na Jana, na tej obecnej naszej promenadzie. Ona oczywiście tak nie wyglądała, ale było zawsze bardzo dużo ludzi, bo przecież nie było tyle koncertów co teraz. No oprócz tego jeszcze były restauracje, trzy kina: „Zorza”, „Polonia”, był teatr wojskowy. I kino letnie, z tym że te letnie to było później zlikwidowane, bo było niepotrzebne.