Dzieciństwo

Fragmenty do czytania

Relacja Jerzego Chodkiewicza:

Z mego dzieciństwa w zasadzie to pamiętam tylko sam wybuch wojny w 1939 roku. Wtedy miałem 7 lat. To właśnie najbardziej mi utkwiło w pamięci – pierwszy dzień wybuchu wojny, jak nadleciały niemieckie samoloty na Suwałki i zbombardowały dworzec kolejowy. Ten okres, w zasadzie samo dzieciństwo było, można powiedzieć, beznadziejne, bo w 39 roku, jak wybuchła wojna, Niemcy wkroczyli do Suwałk, to we wrześniu akurat mój rocznik przypadał na rozpoczęcie szkoły podstawowej.

No to do I klasy chodziłem dwa tygodnie w 1939 r., bo po 2 tygodniach Niemcy szkołę zamknęli, rozwiązali. No oczywiście, jak szkołę zamknęli, to nie było mowy o nauce. Jaka tam była nauka. Tyle, że tata dał kawałek, jakiś urywek do przeczytania z książki i do przepisania dla wprawy i – to była cała nauka. No, a wiadomo, za okupacji jakie mogło być dzieciństwo.

Sytuacja była wręcz krytyczna, bo było nas w domu rodzeństwa czterech: najstarszy brat, drugi, ja jako trzeci i jeszcze najmłodszy w tym czasie – czwarty. Więc najstarszy brat urodzony był w 1928 roku, drugi w 1929, ja w 1932 i najmłodszy w 1936. Także w czasie wybuchu wojny to najmłodszy brat liczył trzy lata. Też taka zabawna historia też mi utkwiła w pamięci.

Po tym, jak niemieckie samoloty bombardowały Suwałki, to najmłodszy brat, jak tylko był alarm, syreny zaczęły wyć, nadleciały samoloty, to uciekał z podwórka do domu i wołał: „Mama, tinda leci!”. Samolot nazywał tinda.